TAK! dla Benedykta

wtorek, 22 czerwca 2010

DOWODY NA ISTNIENIE BOGA

...Czy Bóg miał matkę? Gdy mówi się dzieciom, że Bóg stworzył Niebo i Ziemię, niewinnie pytają, czy Bóg miał matkę.... Wszystkie wielkie religie wytworzyły mitologiczny obraz boskiego aktu Stworzenia, ale żadna z nich nie rozwiązuje w sposób zadowalający paradoksów logicznych, pojawiających się w pytaniach, które zadają nawet dzieci.

...Bóg mógł stworzyć Niebo i Ziemię w siedem dni, ale co zdarzyło się przed pierwszym dniem? Jeśliby przyznać, że Bóg miał matkę, to naturalnie powstaje pytanie, czy ona również miała matkę....

...Dręczony niespójnościami ideologii Kościoła św. Tomasz z Akwinu, żyjący w XIII wieku, zdecydował się podnieść poziom ideologicznej debaty z niejasności mitologii do rygorów logiki. W swoich słynnych dowodach na istnienie Boga zaproponował rozwiązanie tych odwiecznych problemów.

Św. Tomasz podsumował swe dowody w następującym wierszu:

Ciała są w ruchu; istnieje zatem Pierwszy Poruszyciel.
Zdarzenia mają powody; jest zatem Pierwsza Przyczyna.
Rzeczy istnieją; jest zatem ich Stwórca.
Najwyższe dobro istnieje; ma ono zatem swoje źródło.
Rzeczy są przemyślane; służą zatem jakiemuś celowi.
Pierwsze trzy wersy to tzw. dowód kosmologiczny; czwarty to argument moralny; piąty zaś jest zwany dowodem teleologicznym. Dowód moralny jest najsłabszy, ponieważ moralność można postrzegać w kategoriach ewoluujących obyczajów społecznych.

Kosmologiczne i teologiczne dowody św. Tomasza na istnienie Boga Kościół wykorzystuje w dyskusji nad tą delikatną kwestią od siedmiuset lat. Chociaż od tego czasu wykazano, że w świetle dokonanych w ciągu stuleci odkryć naukowych daleko im do doskonałości, były one w tamtych czasach całkiem przekonujące i wykazują wpływ myśli greckiej, która jako pierwsza wprowadziła rygor do spekulacji na temat natury.

Św. Tomasz z Akwinu rozpoczął dowód kosmologiczny, postulując, że Bóg jest Pierwszą Przyczyną Ruchu i Pierwszym Twórcą. Zręcznie uniknął odpowiedzi na pytanie: kto stworzył Boga?, zakładając po prostu, że nie ma ono sensu. Bóg nie ma stwórcy, ponieważ był pierwszy. Kropka. Dowód kosmologiczny stwierdza, że wszystko, co się porusza, musi być przez coś popychane, a to z kolei musi również być napędzane i tak dalej. Ale skąd wziął się pierwszy impet?



Wyobraźmy sobie przez chwilę, że siedzimy w parku i zauważamy wózek przesuwający się przed nami. Oczywiście pomyślimy, że jakieś małe dziecko pcha ten wózek. Czekamy jeszcze chwilę i odkrywamy, że to kolejny wózek popycha ten pierwszy. Zaciekawieni czekamy jeszcze chwilę, żeby zobaczyć dziecko, ale oto pojawia się trzeci wózek popychający dwa pierwsze. Czas płynie, a my jesteśmy świadkami parady setek wózków - każdy z nich popycha poprzednie, a żadnego dziecka nie widać. Zaintrygowani rozglądamy się dookoła. Spostrzegamy nieskończoną linię wózków, rozciągającą się aż po horyzont; wszystkie popychają się wzajemnie bez czyjejkolwiek pomocy. Jeśli potrzeba dziecka do popchnięcia wózka to czy nieskończona linia wózków może być popychana bez pierwszej przyczyny Ruchu? Czy nieskończony ciąg wózków może popychać się sam? Nie. A więc Bóg musi istnieć.

Dowód teologiczny jest jeszcze bardziej przekonujący. Stwierdza on, że musi istnieć Pierwszy Architekt. Wyobraźmy sobie na przykład, że spacerujemy po powierzchni Marsa, gdzie wiatr i burze piaskowe wyrzeźbiły góry i gigantyczne wąwozy. W ciągu dziesiątków milionów lat nic nie oparło się niszczącemu wszystko wpływowi burz piaskowych. Nagle, ku naszemu zdziwieniu, spostrzegamy w piasku wydm piękny aparat fotograficzny. Soczewki są gładko wypolerowane, a mechanizm migawki niezwykle precyzyjny. Z pewnością pomyślimy, że piaski Marsa nie mogły stworzyć tak pięknego, mistrzowskiego dzieła. Dochodzimy do wniosku, że jakaś inteligentna forma życia musiała zbudować ten aparat. Po dłuższym spacerze po powierzchni Marsa napotykamy królika. Oko królika jest nieskończenie bardziej skomplikowane niż obiektyw aparatu, a mięśnie tego oka są nieskończenie bardziej złożone niż migawka aparatu. Tak więc stwórca tego królika musi być nieskończenie bardziej doświadczony niż stwórca aparatu. Tym stwórcą musi być więc Bóg.

Wyobraźmy sobie teraz urządzenia istniejące na Ziemi. Nie ulega wątpliwości, że zostały one stworzone przez kogoś potężnego np.. przez ludzi. Ale człowiek jest nieskończenie bardziej skomplikowany niż maszyny, które skonstruował. Osoba, która nas stworzyła musi więc być nieskończenie bardziej skomplikowana niż my. A więc Bóg musi istnieć.

W 1078 roku św. Anzelm, arcybiskup Canterbury, skonstruował jeszcze bardziej skomplikowany dowód zwany dowodem ontologicznym.... ...stwierdził, że może udowodnić istnienie Boga na podstawie czystej logiki. Zdefiniował Boga jako najdoskonalszą, najpotężniejszą istotę, jaką jesteśmy sobie w stanie wyobrazić. Można jednak wyobrazić sobie dwa rodzaje Boga. Zakładamy, że pierwszy Bóg nie istnieje. Drugi w rzeczywistości istnieje i czyni cuda, takie jak rozstępowanie się wód.... Oczywiści ten drugi Bóg (który istnieje) jest potężniejszy i doskonalszy niż pierwszy, (który nie istnieje).

Powiedzieliśmy jednak, że Bóg jest najdoskonalszą i najpotężniejszą istotą, jaką można sobie wyobrazić. Z definicji ten drugi Bóg (który istnieje) jest potężniejszy i doskonalszy. Tak więc ten drugi Bóg pasuje do definicji. Pierwszy Bóg (który nie istnieje) jest słabszy i nie tak doskonały jak drugi, a więc nie pasuje do definicji Boga. Tak więc Bóg musi istnieć. Innymi słowy, jeśli zdefiniować Boga jako "najwspanialszą istotę, jaką można sobie wyobrazić", to Bóg musi istnieć, ponieważ gdyby nie istniał, bylibyśmy w stanie sobie wyobrazić potężniejszego Boga, który istnieje. Ten bardzo pomysłowy dowód .... ...opiera się jedynie na definicji istoty doskonałej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz